Konstanty Ildefons Gałczyński
Pan Konstanty Ildefons to czarodziej nie lada. Siadł do stołu, kot bajki mu pomaga układać… .
Spod jego pióra wyszły piękne wiersze, które czytają dorośli i dzieci.
Przyszły poeta urodził się w 1905r. w Warszawie. Jego tata pracował na kolei. Kiedy Kostek miał 9 lat, wybuchła I wojna światowa i cała rodzina została ewakuowana do Moskwy. Tam chłopiec chodził do szkoły i pisał swoje pierwsze wiersze. Po powrocie do Warszawy uczył się w gimnazjum, a następnie studiował anglistykę.
Dwa lata służył w wojsku. Pracował jako urzędnik w Berlinie i cały czas zajmował się twórczością literacką. Kiedy wybuchła II wojna światowa, we wrześniu 1939 roku Gałczyński dostał się do niewoli. Napisał wtedy przepiękny wiersz „Pień o żołnierzach z Westerplatte”, który przesłał swojej żonie. Potem trafił do niemieckich obozów jenieckich. Po wojnie podróżował po Europie. W 1946 roku wrócił do kraju. Mieszkał w Krakowie, Szczecinie i Warszawie. Wiele czasu spędzał w swoim ulubionym miejscu, gdzie doskonale wypoczywał - w leśniczówce Pranie na Mazurach. Zmarł w 1953r. Miał zaledwie 48 lat.
Od śmierci poety minęły 63 lata. Jego utwory cieszą się nadal dużą popularnością. Wciąż na nowo czytamy "Pieśni", "Kronikę olsztyńską", "Balu Salomona" i "Zaczarowaną dorożkę". I choć wszystko tu zmyślone – Pan Konstanty żył przecież. W jego wierszach różne dziwy sami znajdziecie.